Bajki z szuflady.

Książka – prezent na Dzień Mamy. Ponad 20 propozycji! | Gandalf ...


W krainie zabawek

dla tych dużych i małych...

     Za lasami, dolinami, było miasto z zabawkami: Lalki, misie, Zuzie, Rysie. Tu zabawek masa mieszka, a jak trafić do tego miasteczka? Kiedy swój otworzysz pokój i w serduszku znajdziesz spokój, Zamknij oczka, zrób pół kroczka, a w doliny owej wejdziesz kram. I zobaczysz, jak to misie, puszą się, że mają słodkie pysie. Piłki chwalą się okrągłością i swojego skoku wysokością, A rowerki swą prędkością. Lecz gdy spojrzysz w lewo, w prawo, zobaczysz piękno samo, Bo tam stoi domek lalek, o których co wieczór tata czyta bajek co niemiarę. Lecz w miasteczku tym to właśnie one, kłóciły się słowem o koronę. Jedna z nich – dostojna dama, co nigdy nic nie zrobiła sama, Ta matrona zuchwała, nazywana była Małgorzata, I powszechnie uznana za słownego kata. Nos na kwintę wciąż nosiła i co noc o książęcej mości śniła. Druga dama ciemnoskóra, kapelusz stary nosiła w pawie pióra I myślała, że to chluba. Lecz powszechnie szanowana, bo na całym świecie znana. Inna jeszcze mości droga, bo jej matką była dawna królowa. 399 Co dzień nową suknię miała, falban masą swoją śliczną buźkę zakrywała. Lecz w falban szale nie tonęła we własnej chwale. Były także siostry drogie jakże w słowie srogie. Na nauki słowa do porcelanowej damy szły, A na plotkę i zniewagę, lśnił błędnych ich oczu blask zły. Jak dwie krople jednakowe, do zniewag, zemst i figlów zawsze gotowe. Była także Margolcia szmaciana, co przez inne lalki wciąż pomiatana, Zawstydzana i nękana, Paulinka 400 Często w domku do ciężkiej pracy zmuszana, kładła spać się zapłakana. Tak to właśnie było w lalek domu, że od obłudy wynikającej z zazdrości i nudy, Pozostałe zabawki do innych miast odchodziły, lecz lalki z nich tylko szydziły. A zaczęło się to wtedy, gdy na zamku, odezwały się balowe syreny… Pewnego, malowniczego dnia, jak zwykle Margolcia roznosiła po pokojach śniadania, Wtem, rozległ się syreni głos: „Kiedy złoty rozwieje się na wietrze kłos, Kiedy królowi z głowy spadnie pierwszy tego lata siwy włos, Na zamku w Zabawkowie, zabrzmią trąby srogie, Odbędzie się bal dla wszystkich pięknych lal. Na tym balu książę młody i rozważny, szukać będzie pięknej panny”. Na ten alarm każda lala, drżąca cała, mówi jedna przez drugą: „A ja muszę nową suknię i kokardę kupić rudą.” „A ja do fryzjera pójść muszę, ale, niestety, boję się, że porcelanę mą ukruszę.” „A ja odpowiem krótko na to, moja droga Małgorzato! Tobie nic to nie pomoże, gdy w potoku słów twych gomorze, przekleństw płynie całe morze.” Na to krople dwie błękitu, siostry, co słów się u Małgorzaty uczyły rozkwitu, Zakrzyczały damę świata, co pióra na kapeluszu przyklejone miała na kroplę litu. Obrażona powiedziała dama świata, że milsza jej będzie piękna komnata, Niż rozwydrzonych młodych i głupich dam gromada. A te również obrażone, Poszły przed lustro wyobrażać sobie na swojej głowie lśniącą koronę. Tylko jedna z nich milczała... pokojówka – Margolcia – lalka szmaciana, mała. Ścierając podłogę pomału, marzyła cicho o książęcym balu. Lecz nie miała sukni ładnej, ba!… nawet brzydkiej, nie miała żadnej. Pomyślała sobie jednak, że bal jest dla wszystkich lal. 401 Więc wybrała się do porcelanowej damy, co właśnie narzekała na swojej sukni falbany. „Czego tu chce ta brudna niezdara? Już mi precz z powrotem do gara!” Lecz Margolcia pokorniutko pyta damę cichutko: „Czy nie byłoby problemu, gdybym pomóc mogła marzeniu swemu i na bal wybrać się mogła?” Na te słowa Małgorzatę słabość zmogła. I usiadła sobie rada, że śmiechu będzie z niej co niemiara. Lecz nic jej nie powiedziała, tylko bliźniaczki na to zwołała. Kiedy one usłyszały, rękoma usta zakrywały, Żeby nie pokazać kpiny, tylko się głupio rumieniły, ale blaskiem oka obejrzały. Gdy plamy i dziury w kubraku Margolci zobaczyły, skamieniały. Uśmiechnęły się złośliwie i powiedziały tkliwie, Żeby poszła z nimi, owszem, Jeśli obowiązków swych nie skryje na później kloszem. Więc Margolcia ucieszona szansą życia, Pobiegła już do kuchni, szukać gdzieś przy koszu jakiejś starej sukni. Wtem do kuchni weszła afrykańska dama, co z podziwu wyjść nie mogła sama, Bo jej suknia niegdyś cała, teraz była połatana. Ale popatrzyła na służącą chwilę, powiedziała jej niemile, Że na bale idą panny, a nie kukły szmaciane podobne do Marzanny. Odłożyła suknię z kosza i o balu marzyć poszła. A gdy nadszedł balu dzień, rozkazów miała i masę pień. Lecz smutną głowę spuściła, w kącie siadła i jak małe dziecię kwiliła. Usłyszała to panna mości droga, co jej matką była dawna królowa. Zapytała się z czułością, co się stało z jej radością. 402 Powiedziała jej w sekrecie, że marzy o balu i karecie. Na to panna mości droga, co jej matką to była królowa, Że jej suknię podaruje i kokardę, co na włosach pięknie się snuje. Tylko z sadzy niech się umyje, bo pod nią cały czar swój kryje. Tak zrobiła panna miła i Margolcia pięknie lśniła. Amanda 403 Lecz minęła czasu godzina, a dziewczyny na balu dalej nie ma. Przypomniały się jej słowa, co powiedziała jej Afrykańska Królowa. Lecz złamała w sobie lęk i królewskiej bramy zabrzmiał dźwięk. ...A na balu?... A na balu, Król dostawał szału i tracił wiarę pomału, Że książę spotka damę życia i skończy się wstyd, igraszek syna krycia. Kiedy weszła mała lala, w falbankach cała, Książę natychmiast zakochany, a król krzyczał: o rany! Lecz wszystkie te przykre wydarzenia w posiadaniu lalkowego mienia, Rozbudziły w zabawkach wstręt i odrazę I miasteczko opustoszało, jak gdyby przez zarazę. I tak było, bo zarazą było złe słowo.
 * * * Więc pamiętaj, czytelniku drogi: Niech cię Ręka Boska chroni, Przed użyciem krzywdzącego, obłudnego słowa, Niech cię prędzej rozboli przed tym głowa, Niech nikt w sercu swym przez ciebie nie kona, Bo krzywdę słowem zrobić można. A gdy jesteś obrażany, znieważany, Miej odwagę sobą być, W świadomości, że cennym darem jest żyć. 

Źródło:https://www.dbc.wroc.pl/dlibra/publication/4070/edition/3913/content?ref=desc

Komentarze

Popularne posty z tego bloga